„Pierwszym krokiem do wolności jest zauważenie kata w sobie”. Wera Makowskx i Jakub Zalasa o „sweet&romantic”

25.01.2023

„Wszyscy jesteśmy potworami Frankensteina, a Doktor, który nas stworzył, to system, który nie chce dać nam swojej miłości” – rozmawiamy z duetem reżyserskim – Werą Makowskx i Jakubem Zalasą – o powstającym właśnie spektaklu „sweet&romantic”. Premiera już 23 lutego w TR Warszawa/Marszałkowska 8.

Jak narodziła się koncepcja na stworzenie “sweet&romantic”?

Tytuł nawiązuje stylistyką do tandetnych seriali/reality show, których podstawą jest gra na ludzkich emocjach i branie pod lupę miłości. Interesuje nas odczarowanie tego z pozoru błahego tytułu i przywrócenie, na tyle na ile to możliwe, należytej wagi słowom i gestom miłosnym, które z reguły, kiedy patrzy się na nie z zewnątrz, wypadają cringowo. Koncepcja naszego spektaklu zrodziła się wielu rozmów, które odbyliśmy przed rozpoczęciem pracy. Interesowały nas tematy tożsamości i roli, jaką gra w jej tworzeniu miłość (lub jej brak). Mieliśmy dwa pomysły, Frankensteina i Testoćpuna. Szybko okazało się, że nie są od siebie takie odległe, gdyż autor i główny autoteoretyk Testoćpuna, Paul Preciado, korzysta z tej figury, jakby sam był eksperymentem, albo wypadkiem laboratoryjnym. Jego osoba, stanowi pierwowzór dla naszego głównego bohatero, razem ze wszelkimi krętymi ścieżkami jego myśli i biografii. 

Kim jest Ari? To bohatero z krwii i kości, a może raczej personifikacja pewnych problemów i wyzwań, przed jakimi stawia nas współczesne społeczeństwo?

To zdecydowanie bohatero z krwi i kości, w tym sensie Ari nie tyle jest personifikacją współczesnych problemów, co reprezentacją współczesnego nurtu myślenia o płci i tożsamości, a także pionierem w tej dziedzinie. Dodatkowo, jako osoba działająca intelektualnie, skupia w sobie perspektywę na współczesny świat, która rozsadza myślenie nas wszystkich – dosłownie. Zaczynając od pytań pokroju: “Czy lubię majsterkować w garażu, bo jestem hetero mężczyzną, czy sam z siebie? Czy tańczę voguing, bo jestem gejem, czy dlatego, że to lubię?”. Sami nad sobą sprawujemy tą rygorystyczną władzę, a pierwszym krokiem do wolności jest zauważenie tego kata w sobie. Po to potrzebujemy Ari. Kogoś, kto wykolei nas ze schematów myślenia.

Matka, partnerka i dealer – to jedyne osoby, które mają wstęp do świata Ari. Jaką rzeczywistość buduje dla niego to wąskie grono?

Buduje mu przekrojową perspektywę upadających tożsamości, które w pewnym sensie odchodzą na rzecz nowego. Dodatkowo jest to zestaw osób, które z różnych powodów (przypadkiem, lub w związku z więzami rodzinnymi), mają najbliższy dostęp do Ari, jej emocjonalności, problemów, z którymi się aktualnie boryka. Dla Ari są to więc jednocześnie bliscy, a z drugiej strony osoby, których styl bycia, performans płciowy, rzuca jej się najbardziej w oczy. Dodatkowo drastyczna rzeczywistość sprawia, że żadne z nich nie czuje się szczęśliwe. Ramy, w których funkcjonują uwierają, nie pozwalają żyć. Zadaniem Ari, i naszym – widzów, jest zdanie sobie sprawy z tego, że “kobiecość” i “męskość”, “homo, hetero, trans, bi” oraz związane z nimi rytuały miłosne to nieosiągalny abstrakt. Wszyscy jesteśmy potworami Frankensteina, a Doktor, który nas stworzył, to system, który nie chce dać nam swojej miłości, ucieka od nas i jest nieosiągalny. Od nas zależy, czy będziemy ścigać go całe życie w złudnym żądaniu, by wywiązał się ze swoich obietnic, czy może zatrzymamy się i odetchniemy z ulgą, zrozumiawszy, że normalność nie istnieje.

Jaką rolę w spektaklu odgrywa zmiana? Zarówno ta, którą Ari widzi za oknem, jak i ta, którą obserwuje w lustrze.

Kluczową. Długo rozmawialiśmy o tym, że chcemy opowiedzieć o zmieniającej się optyce naszych czasów. Stąd u nas wątki rewolucyjne, które rozgrywają się na planie indywidualnym w przestrzeni życiowej Ari, jej ciele, ale także na ulicach, gdzie zaczyna się gotować, rośnie w ludziach niezgoda. Wyszliśmy z tezą, że współczesną rewolucją, wyrazem buntu, jest świadome operowanie swoją tożsamością i antysystemowa postawa, polegająca na odrzuceniu zamykających ram językowych. Młodym i starym osobom na całym świecie coraz mniej chce się grać wypracowaną przez kapitalizm i społeczeństwo zmęczenia talią kart. Przemalowują karty i ustalają nowe zasady gry. Nas to nowe przetasowanie bardzo zajmuje. 

O spektaklu

Jest rok 2026. Ari kocha mocną miłością swojego zmarłego przyjaciela geja i radykalną aktywistkę lesbijkę. Z tym pierwszym nie mógł być, bo nie ma penisa, z tą drugą – bo uważa się za mężczyznę. Z miłości do tego pierwszego zaczyna zażywać testosteron, z miłości do tej drugiej pisze, tworzy i stara się zniszczyć pojęcie płci. A. wszystko, co robi w życiu, robi z miłości. Po to, by pozostać kochanym.

„sweet & romantic“ to spektakl o rzeczach, które jest się w stanie zrobić z miłości. Nie tej, którą chce się mieć, tylko tej realnej – miłości opartej na grach o kontrolę. Bolesnej, zazdrosnej i trudnej, w wielorakich ludzkich konfiguracjach. Tej, której czas trwania rozciąga się na miesiące i lata, a nie zamyka się w ładnym, końcowym obrazku po półtorej godziny kinowego seansu.