Łukasz Stępnik: Transformacja Placu Defilad

Czytanie powieści Doroty Masłowskiej „Inni ludzie” w reż. Grzegorza Jarzyny z udziałem mieszkanek i mieszkańców Warszawy na Placu Defilad, 15.09.2018, fot. TR Warszawa

Sposób wykorzystania przestrzeni otaczającej Pałac Kultury i Nauki od lat budzi wiele kontrowersji. Jakie cechy sprawiają, że tak trudno jest zaprojektować to miejsce?

Plac Defilad i problemy związane z jego zagospodarowaniem mogłyby stać się symbolem polskiej transformacji. Ponad dwadzieścia lat po ogłoszeniu wyników konkursu na projekt otoczenia Pałacu Kultury ciągle znajdujemy się w punkcie wyjścia, a najbardziej centralna przestrzeń publiczna Warszawy pozostaje zdominowana przez samochody, autobusy i prowizoryczne budki. Jej formę zdefiniuje początek dwudziestego pierwszego wieku. Przedłużające się procedury i narastająca bezsilność decydentów mogą okazać się jednak zjawiskiem częściowo pozytywnym – w końcu zyskujemy czas na to, aby dojrzeć do podejmowania zdroworozsądkowych i pozbawionych silnego ładunku emocjonalnego decyzji planistycznych, które w latach dziewięćdziesiątych nie były nawet brane pod uwagę.

Oceniając powojenne decyzje Bolesława Bieruta, które do dzisiaj kształtują architektoniczno-urbanistyczną strukturę stolicy, łatwo jest wpaść w pułapkę uproszczeń i niedopowiedzeń. Jeden z miejskich mitów opowiada o tym, że władze Warszawy zostały postawione przez koniecznością dokonania wyboru pomiędzy budową Pałacu Kultury i linii metra, decydując się oczywiście na wariant numer jeden. W rzeczywistości swoboda odpowiedzialnego za proces odbudowy architekta Józefa Sigalina ograniczyła się do zaproponowania potencjalnych lokalizacji wieżowca. Mimo faworyzowania przez niego Portu Praskiego i placu Rakowieckiego, kierownictwo PZPR zdecydowało się na wybór okolic ulicy Marszałkowskiej. Decyzja ta wymagała co prawda wyburzenia dużej części zachowanej zabudowy Śródmieścia i zapewnienia mieszkańcom ponad trzech tysięcy lokali zastępczych, ale miała stać się progiem skokowym w rozwoju nowego centrum Warszawy, wyznaczonego wcześniej w pracowni Macieja Nowickiego. Wzorowany na moskiewskich „Siedmiu Siostrach” budynek ukończono 21 lipca 1955 roku.

W tym samym czasie rozpoczęła się historia Placu Defilad, którego rozmiar zapewnić miał doskonałą widoczność jego głównej fasady. W intencji architekta Lwa Rudniewa miał się on stać tłem dla politycznych wieców i parad. Jednak podążając tropem Michela Foucaulta, który w haussmannowskiej przebudowie Paryża widział działanie uniemożliwiające budowanie barykad, bez trudu można zdać sobie sprawę z militarnych walorów tak wielkiej, otwartej przestrzeni. Problemy z zagospodarowaniem otoczenia Pałacu Kultury pojawiły się jeszcze przed jego powstaniem. W pierwszym konkursie „na Śródmieście”, zorganizowanym w 1952 roku wzięło udział 31 zespołów urbanistycznych. Wszystkie prace posługiwały się językiem socrealistycznego monumentalizmu i osiowości. Żadna z nich nie zadowoliła jednak władz PZPR, w związku z czym zwycięzca nie został ostatecznie wytypowany.

Granice Placu Defilad zdefiniowane zostały dopiero przez projekt Ściany Wschodniej, który (jak przystało na centrum Warszawy) także rodził się w bólach. Jego ostateczna forma, zaproponowana przez zespół architektów kierowany przez Zbigniewa Karpińskiego, powstała już po odwilży, kiedy możliwe stało się tworzenie w duchu radykalnie modernistycznym. Gdyby nie kilka lat zwłoki związanej z problemami natury proceduralnej, sąsiedztwo Pałacu przypominałoby dzisiaj charakterem Plac Konstytucji lub socrealistyczny Muranów.

Pierwsze poważne zmiany w sposobie użytkowania śródmiejskich przestrzeni publicznych przyniosła transformacja ustrojowa. W 1990 roku w Sali Kongresowej odbył się ostatni zjazd PZPR. W tym samym czasie na Placu Defilad pojawili się sprzedawcy, handlujący na typowych dla tego okresu „szczękach”. W tym właśnie miejscu wiatru w żagle nabierał polski kapitalizm i hedonizm wczesnych lat dziewięćdziesiątych, kanalizowany przez władze w blaszane tunele domów towarowych i atrakcje Cricolandu. Emergentna struktura bazaru i wesołego miasteczka nie mogła jednak reprezentować ambicji modernizującego się w gwałtownym tempie społeczeństwa. Dlatego już w 1991 roku ogłoszono międzynarodowy konkurs na projekt zagospodarowania otoczenia Pałacu Kultury i Nauki. Spośród 295 zespołów wybrano pracę duetu Bartłomiej Biełyszew i Andrzej Skopiński, którzy zaproponowali wprowadzenie nowej zabudowy w formie okrągłego bulwaru i (w dwóch z trzech wariantów) szeregu wieżowców, które całkowicie zasłonić miały „symbol sowieckiej dominacji”.

Zwycięstwo stało się jednak dla autorów dopiero początkiem przygody z projektowaniem warszawskiego centrum. Żywe reakcje na decyzję jury przerodziły się w dyskusję na temat zburzenia Pałacu. Chęć jego ukrycia lub zniszczenia związana była z silną potrzebą zamanifestowania nowej, wolnorynkowej tożsamości i odcięcia metki państwa postkomunistycznego. Podobne nastroje panowały zresztą w II Rzeczpospolitej, kiedy zaraz po odzyskaniu niepodległości zdecydowano się na rozebranie soboru św. Aleksandra Newskiego na Placu Saskim.

Szeroko komentowane idee Biełyszewa i Skopińskiego zostały ostatecznie porzucone w 2003 roku, kiedy Rada Architektoniczno-Urbanistyczna negatywnie zaopiniowała opracowany na ich podstawie plan zagospodarowania. Naczelny Architekt Miasta Michał Borowski zlecił sporządzenie nowego projektu, charakteryzującego się niską zabudową i prostokątną siatką ulic. To właśnie w tym okresie narodziła się idea ograniczenia Placu Defilad dwoma budynkami użyteczności publicznej: Muzeum Sztuki Nowoczesnej od północy i Filharmonią lub Teatrem Muzycznym od południa. Powstała w ten sposób „agora” miała stać się nowym centrum miejskiego życia.

Pierwszy plan zagospodarowania otoczenia Pałacu Kultury ostatecznie uchwalono w 2006 roku. Od razu spotkał się on z ostrą krytyką – wielu komentatorów uznało, że rezygnacja z wieżowców uniemożliwia zainteresowanie tym terenem inwestorów w ramach strategii partnerstwa publiczno-prywatnego. Ceny działek w ścisłym centrum Warszawy są bowiem na tyle wysokie, że nakłady finansowe poniesione w ramach realizacji inwestycji o niskiej intensywności zabudowy nie miałyby szans przynieść oczekiwanych zysków. Śródmiejskie parcele są w dodatku bardzo rozdrobnione, a ich status własnościowy w wielu przypadkach pozostaje niewyjaśniony w związku z otrzymanymi w spadku po Dekrecie Bieruta roszczeniami. W takiej sytuacji prawno-ekonomicznej realizowanie spójnej wizji polityki przestrzennej wydaje się syzyfową pracą, która wymaga zaangażowania wszystkich stron biorących udział w tworzeniu przestrzeni miejskiej.

Nowy plan doprowadził co prawda do wyboru Christiana Kereza jako projektanta przyszłego muzeum, ale sam szybko przestał obowiązywać: w 2010 roku, kiedy trwały już zaawansowane prace nad pierwszym gmachem na Placu Defilad, władze Warszawy uchwaliły kolejny dokument zmieniający strategię zagospodarowania centrum. Wizja, która do dzisiaj pozostaje aktualna, kontynuowała ideę budowy dwóch, zmienionych nieco w stosunku do poprzedniego planu, gmachów publicznych, połączonych placem od strony ulicy Marszałkowskiej, wprowadzając jednocześnie wysoką zabudowę w sąsiedztwie Sali Kongresowej i Dworca Centralnego. Zrezygnowano także z idei budowy Muzeum Pamięci Komunizmu, forsowanej przez architekta Czesława Bieleckiego, które miało znaleźć się pod płytą główną Placu Defilad, zastępując go podziemnym parkingiem. Symptomatyczny wydaje się zapis, który za główną funkcję nowej przestrzeni w centrum uznaje „komunikację pieszą” – wydaje się, że autorzy planu z góry założyli, że nie ma ona szansy wygenerować żadnego rodzaju aktywności społecznej, służąc tylko i wyłącznie za tunel tranzytowy. Forma nowej „agory” także jest z góry określona: w powierzchni placu wyłożonego kamieniem nakazuje się realizację fontann, zakazuje natomiast sytuowania na nim jakichkolwiek mebli trwale związanych z gruntem (co uniemożliwiłoby organizację imprez masowych). Czy w kontekście tak zarysowanych uwarunkowań modernizatorzy Placu Defilad będą mieli jeszcze cokolwiek do powiedzenia?

Prawie dwadzieścia pięć lat historii koncepcji zagospodarowania otoczenia Pałacu Kultury ciągle nie przyniosło widocznych rezultatów. Tymczasem jakby mimochodem, w oderwaniu od oficjalnych planów i strategii, na płytę główną powoli wdziera się życie. W 2014 roku grupa aktywistów rozpoczęła projekt „Plac Defilad”, którego celem jest ożywienie przestrzeni publicznej przed głównym wejściem do socrealistycznego wieżowca. Różnorodność wydarzeń, od niedawna organizowanych w ramach ich działań, uwidacznia potencjał tego miejsca. Być może ćwierćwiecze poszukiwań formuły zagospodarowania placu pozwoli mieszkańcom Warszawy uświadomić sobie, że sami mogą starać się ją kształtować.

Autor: Łukasz Stępnik – architekt, jeden z redaktorów kwartalnika „Rzut” i bloga teoriaarchitektury.blogspot.com.

18.06.2015