Sylwia Chutnik o finale konkursu dramaturgicznego „Nigdy nie będziesz szła sama”

01.12.2021

Rozmawiamy z Sylwią Chutnik, pisarką, aktywistką, kuratorką cyklu „Nigdy nie będziesz szła sama.
Porozmawiajmy o aborcji” oraz przewodniczącą Komisji Artystycznej o finale konkursu dramaturgicznego organizowanego przez TR Warszawa. Pytamy czym wyróżniły się finałowe prace oraz jaki obraz naszej rzeczywistości się z nich wyłania.

Czy teksty, które wzięły udział w konkursie swoim podejściem do tematu są w jakiś sposób podobne? Co w nich dominowało? Skupienie na języku, emocjach, samej strukturze dramatu?

Są tam róże punkty wspólne, zaczynając od chóru, który pojawia się w 4 na 9 tekstów, przez strumień świadomości, moment, kiedy pokazuje się problem aborcji przez pryzmat indywidualnego doświadczenia. W tekstach dominował zabieg polegający na łączeniu różnorodnych historii i wątków, które zespolone zostały w jeden tekst. Emocje są tam wylewane, dramat często nie ma początku ani końca, trochę tak, jakbyśmy wchodzili lub wchodziły w opowieść, która nie jest mocno ustrukturyzowana.

Czy perspektywa dramatyczna rzuciła jakieś nowe światło na problematykę praw kobiet? Czy ta forma coś uwypukla, coś podbija lub o czymś mówi mniej intensywnie?

Prace, które zostały wybrane, dotykają problematyki praw kobiet w nowatorski sposób, zwłaszcza jeśli chodzi o formułę. Posługują się groteską i ironią, przeskalowują pewne problemy, z którymi mamy do czynienia w dyskursie publicznym. Ta forma uwypukla absurd sytuacji, w której się znaleźliśmy. To krok do tyłu i uważne przyjrzenie się z dystansem temu, z czym mamy do czynienia na co dzień. Sama tak się czuję, kiedy wyjeżdżam z Polski i próbuje ludziom z zagranicy opowiedzieć, co się dzieje w naszym kraju. Jest to niezwykle trudne, opowiadamy komuś, kto wcześniej nie miał z tą rzeczywistością styczności, o rzeczach, o których słyszymy codziennie. Często związana może być z tym irytacja i to irytacja właśnie jest wyraźnie wyczuwalna w tych tekstach.

Czy wierzy Pani w to, że teatr może odegrać sprawczą rolę w walce o prawa kobiet w Polsce?

Oczywiście, każda forma artystyczna, w tym teatr, jest w stanie wywołać emocje, podbić temat i zmienić podejście do niego. Prawa reprodukcyjne to doświadczenie wspólnotowe ponad połowy naszej populacji. Mówienie o tym głośno w różnych formach i różnych miejscach jest nagłaśnianiem tematu, który dotyczy przecież praw człowieka.

Co Panią zaskoczyło w tekstach, które wzięły udział w konkursie?

Przede wszystkim to, że są one tak „płynące”. Widać w nich poszukiwanie odpowiedniego języka, którym moglibyśmy opowiedzieć o tym doświadczeniu. Spodziewałam się, że teksty będą bardziej ustrukturyzowane. Formanie zwykle takie są, jednak sam sposób narracji jest mocno poetycki.

Ile w nadesłanych dramatach było nadziei i wiary w zmiany na lepsze? Czy ona się w ogóle pojawiała?

Niewiele. Czy się w ogóle pojawiała? Jeśli były optymistyczne zwroty, to zazwyczaj subtelne. Zdecydowanie nie była to dominanta tych tekstów, co oczywiście pokazuje w jakiej sytuacji tkwimy oraz, że trudno jest podnieść głowę i powiedzieć „Jakoś damy radę, będziemy drugą Irlandią”. Ten pesymizm, rozumiany jako poczucie znalezienia się w sytuacji bez wyjścia jest dominujący.

Finał konkursu dramaturgicznego „Nigdy nie będziesz szła sama”

Jury w składzie Sylwia Chutnik, Natalia Kalita, Roman Pawłowski, Klementyna Suchanow oraz Weronika Szczawińska wybrało trójkę finalistek i finalistów konkursu dramaturgicznego „Nigdy nie będziesz szła sama”. Po przeczytaniu 9 tekstów zgłoszonych w II etapie, zdecydowało o zakwalifikowaniu do III etapu – finału konkursu – dramatów „Wyparte” Darii Kubasik, „Wielki wybuch” Agnieszki Nasierowskiej oraz „Grupa Wsparcia im. Boya Żeleńskiego” Marcina Miętusa. O szczegółach finału można przeczytać tutaj.

Sztuki nagrodzone w finale

Co wybucha w naszych myślach i ciałach, kiedy słyszymy, że aborcja jest nielegalna? 

Nielegalne jest podejmowanie przez nas decyzji o naszych życiach? 

Że nielegalne jest być człowiekiem? 

Jak surrealizm świata zewnętrznego mieli nam wnętrzności i zapładnia głowę obsesyjnymi wizjami? 

Języki i słowa dostają się pod naszą skórę.

Co urodzi się z tego zapłodnienia?

W świetlicy domu kultury na Bielanach regularnie spotyka się grupa mężczyzn. Ich głównym celem jest wspieranie kobiet. Debatują, dyskutują i czytają „Piekło kobiet” Tadeusza Boya Żeleńskiego. Z czasem okazuje się, że ich pobudki nie są tak szlachetne jak twierdzą, a wypowiedzi pełne feministycznych frazesów nie przekładają się na działanie. Marazm pogłębia się, następuje lawina wzajemnych oskarżeń, a utopijny w swoim zamierzeniu projekt zamienia się w okrutną walkę o dominację. Sytuacji nie polepsza nawet pojawienie się ducha samego Boya-Żeleńskiego…

„Grupa wsparcia im. Boya-Żeleńskiego” Marcina Miętusa to komedia rozprawiająca się z hipokryzją i biernością mężczyzn. To opowieść o próbie generalnej do działania, którego nie będzie. Autor nie tylko tworzy wiarygodne, sprzyjające weryfikacji własnych postaw postaci, lecz także poddaje krytycznemu oglądowi ich kondycje, racje, uwikłania oraz dyskursy, którymi się posługują. Ujawnia wpisane w ich postawy sprzeczności, a przede wszystkim prowokuje widza do zajęcia stanowiska, zachęca do sprawczości i aktywizmu opartego na samoświadomości, realnej wspólnocie i krytycznym myśleniu.

Proponowane dzieło sceniczne opowiada wypartą z pamięci opowieść o tym, jak dziewczynka spodobała się starszemu koledze swojego brata. A on jej.

Proponowane dzieło sceniczne to tekst o amnezji dysocjacyjnej, która nastąpiła na skutek przemocy seksualnej, albo jak wolisz traumatycznych doświadczeń, albo jak wolisz przestępstwa na tle seksualnym popełnionym wobec dziewczynki, albo jak wolisz przemocy seksualnej popełnionej wobec dziewczynki, albo jak wolisz gwałtu, albo jak wolisz molestowania, albo jak wolisz to może też być tekst o tym, jak pewien starszy chłopak bardzo lubił młodszą siostrę jego kolegi, lubił ją tak bardzo, że aż nie mógł się powstrzymać i robił coś, czego ta mała dziewczynka nie chciała, robił to
nie tylko jej, ale również jej kuzynce. Ale może to być też tekst o tym, jak starszy chłopak zakochał się w młodszej siostrze swojego kolegi i chciał ją dotykać, całować, pieścić i uwielbiać.

Proponowane dzieło sceniczne może być o przemocy seksualnej, ale może też być o opowiadaniu sobie o tym, co nam się przytrafiło, czy pamiętamy, czy nie to opowiadamy, bo może coś nam się przypomni, a może po prostu lubimy opowiadać.

Proponowane dzieło sceniczne może być też prośbą, którą ktoś kiedyś do Ciebie skieruje: 
Zabierz mnie na Paradę Równości albo Paradę z okazji Święta Odzyskania Niepodległości albo na jakiś czarny protest niech będzie albo jakiś inny strajk czy protest: „Powiedz mi tylko gdzie, a będę szła u twojego boku w okularach przeciwsłonecznych, dyskretnie ocierając łzy z twarzy”.