Helena Urbańska o „Klubie”

19.08.2021.

fot. Bartek Warzecha

Czym jest dla Ciebie spektakl „Klub”?

Spektakl jest niezwykłą opowieścią o kobiecej solidarności. Zarówno na płaszczyźnie pracy nad nim, jak i samej historii, opowiedzianej w ten a nie inny sposób. Dla mnie osobiście jest też powiewem świeżości. Wiatrem zmiany.

Dlaczego wzięłaś udział w tym przedstawieniu?

Moim marzeniem, jako młodej twórczyni jest realizować teksty kobiece, oddawać głos kobietom na scenie. Łamać patriarchalne stereotypy, które bardzo mocno wciąż funkcjonują w świecie teatru. W trakcie trwania studiów aktorskich nie miałam ku temu przestrzeni. Dlatego z ogromną radością podjęłam się współpracy z Weroniką i moimi koleżankami z roku. Podczas studiów nie miałyśmy okazji, żeby połączyć siły. A z kobiecej siły wychodzi kosmos.

Jak definiujesz to przedstawienie w kontekście zmian jakie zachodzą w polskim teatrze?


Myślę, że „Klub” jest wyjątkowy także z uwagi na proces pracy nad nim. Oprócz samej treści, która jest ważnym głosem w dyskusji na temat przemocy wobec kobiet; „Klub” jest spektaklem, który od początku do końca powstawał w atmosferze wzajemnego szacunku. To jest niezła zmiana w kontekście tego, to czego przywykliśmy pracując twórczo, szczególnie w szkole. Mając doświadczenie tej pracy; wiem jak chce pracować w przyszłości. Gdzie stawiać swoje granice w relacji z twórcami. Mocno wierzę, że zaczynając od zmiany naszych małych nawyków teatralnych i indywidualnego podejścia do procesu, możemy zmieniać tzw. „Większy obrazek”.


Co było dla Ciebie największym wyzwaniem w pracy przy tym spektaklu?

Dużym wyzwaniem było dla mnie podjęcie tematu przemocy seksualnej. Bardzo chciałam opowiedzieć o tym temacie, tak żeby nie zbagatelizować strony, która doświadczyła przemocy, ale też tak żeby spektakl był przystępny w odbiorze dla każdego, bo naprawdę wierzę, że każdy niezależnie od płci, wieku i tych wszystkich różnych innych czynników powinien go zobaczyć.

Czego nowego dowiedziałaś się o sobie podczas pracy nad tym spektaklem?

Myślę, że trochę wyraźniej zobaczyłam swoje granice w pracy. Te, które wcześniej pozwalałam przekraczać. Nauczyłam się, że mój głos – jako aktorki – ma wartość. Zobaczyłam, że wcześniej byłam dość niecierpliwa w pracy, trochę ochłonęłam, uspokoiłam się. Myślę, że każdy proces prób ma swój czas i każdego głos powinien zostać usłyszany. Niezależnie od tego, czy jest się aktorką, asystentką, czy osobą techniczną.

Więcej o spektaklu Kup bilet

Przeczytaj, co o „Klubie” mówią…

Maria Kozłowska
Bernadetta Statkiewicz
Adrianna Malecka
Magdalena Sildatk
… Julia Borkowska
Monika Szufladowicz