26.01.2024
Jak powstawał dom, w którym po dłuższej nieobecności spotykają się bohaterowie spektaklu „Kiedy stopnieje śnieg”? O wyzwaniach, inspiracjach i szczegółach procesu twórczego rozmawiamy ze scenografem, Łukaszem Mleczakiem.
Przeczytaj całą rozmowę
Centralnym elementem scenografii jest ogromna pralka. Jak narodził się ten pomysł?
Sama pralka wpisana już była w scenariusz i wzięła się z wyobrażenia Kasi i Tomka. Działania z pralką, porządkowanie rzeczy, czy w ogóle jej uruchomienie miały popychać akcję do przodu. Gdy pierwszy raz usłyszałem o tym pomyśle, przypomniał mi się spektakl „Last work” Ohada Naharina z Batsheva Dance Company, gdzie na trzecim planie, przez całą długość trwania spektaklu jedna performerka biegała w miejscu na wpuszczonej w scenę bieżni. Zależało mi, żeby część działań z pralką miało podobny klimat bardzo monotonnego i trudnego działania, które przy okazji jest bardzo piękne w obrazku.
Skąd czerpałeś inspiracje podczas pracy nad scenografią?
Inspiracji było bardzo dużo, znaczna część z nich na wczesnym etapie pracy była proponowana przez Kasię. Podrzucała mi odcinki seriali, obrazki, pokazywała jaki klimat będzie próbować wytworzyć w samych działaniach na scenie. Ważną inspiracją były instalacje Sarah Sze, wspaniałej amerykańskiej artystki, która w bardzo przemyślany sposób potrafi wytworzyć wrażenie uporządkowanego bałaganu – podobny klimat chcieliśmy osiągnąć przy stole jadalnianym. Jeśli chodzi o samo uporządkowanie przestrzeni, dużą inspiracją były modernistyczne kościoły – w trakcie spektaklu przestrzeń sceny zmienia się powoli w pewnego rodzaju kaplicę, z ołtarzem centralnym w formie pralki.
Jak wyglądała praca nad pokojem dziewczyny w kieszeni sceny, który widzowie oglądają tylko na live video?
Bardzo zależało mi na tym, żeby pokój dziewczynki był całkowicie oderwany od reszty scenografii. Projektowałem go z myślą, żeby wyglądał trochę jak wnętrza, które możemy oglądać w amerykańskich sitcomach lub na wystawkach w sklepach meblowych – przestrzenie, które składają się z tych samych elementów, co normalne domy, a jednak nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że ktoś w nich naprawdę mieszka. Te przestrzenie bardzo często niosą ze sobą pewną sztuczność. Są zbyt czyste, wszystko do siebie za bardzo pasuje, rzeczy są zbyt dokładnie ustawione na swoich miejscach. Przynajmniej u mnie potrafi to wzbudzić niepokój.
Akcja “Kiedy stopnieje śnieg” rozgrywa się w pozornie jednej przestrzeni – domu rodzinnym. Bohaterowie jednak wchodzą ze sobą w interakcje, przemieszczają się między pokojami i dzielą przestrzeń sceny na konkretne pomieszczenia. Jaką rolę odgrywa w tym scenografia?
Myślę, że ani ja, ani Kasia nie chcieliśmy rzeczywiście przedstawiać tutaj domu rodzinnego. Nie wydaje mi się, żeby obecnie w teatrze dzielenie przestrzeni na konkretne, realistyczne pokoiki było potrzebne. Oczywiście w niektórych spektaklach, gdzie jest to uzasadnione, nadal się to sprawdza, ale przeważnie te pomieszczenia wytwarzają się same na skutek umowy z widzem, a scenografia może wtedy przybrać inną funkcję. Może to banał, ale dla mnie służy przede wszystkim budowaniu nastroju, czy wytwarzaniu kontekstów interpretacyjnych.
![](https://trwarszawa.pl/app/uploads/2024/01/tr-warszawa-kiedy-stopnieje-snieg-lukasz-mleczak-fot-wojciech-sobolewskijpg-683x1024.jpg)
Przeczytaj też rozmowę z…
Tomaszem Walesiakiem, dramaturgiem.
Jolą Łobacz, kostiumografką.
Więcej o spektaklu
Premiera „Kiedy stopnieje śnieg” w reż. Katarzyny Minkowskiej odbędzie się 9 lutego 2024 r.
Będzie to opowieść o niemożliwych do zrozumienia decyzjach. O rodzinie, której najtrudniej wybaczyć i o potrzebie akceptacji wpisanej w rodzinne relacje. O tym, jacy bywamy śmieszni w sytuacjach, które nas przerastają i jak wiele jesteśmy w stanie znieść, zanim zdecydujemy się cokolwiek zmienić. I o odważnych czynach, które bywają określane jako tchórzliwe, w zależności od tego, kto patrzy i z jakiego powodu potrzebuje je nazwać.